Dzis jest nasz ostatni dzien pobytu w Chinach - szkoda... Do tego przelezelismy prawie caly dzien w lozku, bo wczoraj integrowalismy sie ze najomymi Beaty przy polskich trunkach. Wiecej nie napisze, bo wiem, ze bedzie to czytal moj tato i nie chce go denerwowac:) moge tylko napisac, ze skonczylo sie na tanczeniu w koronie Hello Kitty:)
Wieczorem Beatka zabala nas na prawdziwa kaczke po pekinsku, bardzo dobra byla, a potem do Jinmao na herbate (alkoholowstret:))
Strasznie smutn wyjezdzac:( bede tesknila i za Chinami, i za Beata:( do tego czeka nas caly dzien w samolocie. Wspominalam kiedys, ze boje sie latac???
No nic, czas na pakowanko,sin dzien!