ostatnie dwa dni polegały na nicneirobienu. Totalnym nicnierobienu. W końcu mam wakacje:) A jutro zaczynamy wielkie obżarstwo- Marzka się wzięła za pieczenie mazurka, Kama przygotowuje mięso na schabowe. To moje p[ierwsze święta bez rodziny. Dziwnie,ale nie narzekam, choć rodzinka jest OK:) ale u Marzki przynajmniej można sie piwo do świątecznego obiadu napić:)