Dotarlismy do Yazd wczoraj, 9.07, w dniu rozpoczecia ramadanu. We wszystkich przewodnikach nas przestrzegano, zeby nie afiszowac sie z jedzeniem i piciem, uwazac, bo to bardzo wazny obyczaj dla Iranczykow, itp. Na pewno czesc osob przestrzega zasad postu, tak samo jak czesc osob w Polsce nie je miesa w piatek. Jednakze wiekszosc knajpek jest otwartych, ludzie jedza i pija. OK, restauracje maja pozaslaniane szyby papierem lub kotarami (moze Allach za kotary nie zaglada, a na pewno juz zle ludzkie oko tam nie siega). Chyba my bylismy najbardziej zestresowani tym swietem, na tubylcach to nie robi wrazenia. Chociaz rzeczywiscie staramy sie nie jesc na widoku, bo a nuz spotkamy o jednego radykala za duzo.
Sam Jazd calkowicie spelnil nasze oczekiwania odnosnie pustynnego iranskiego miasta. Ze wszystkich odwiedzonych miejsc zrobil na nas najwieksze wrazenie. Przede wszystkim musimy zaznaczyc, iz jest to jedno z najdluzej zamieszkanych miast na ziemi. Cale zabudowane jest niskimi budyneczkami zbudowanymi z cegiel blotnych. Wszystko ma kolor piaskowy i zlewa sie z wypalona sloncem ziemia. Wydaje nam sie, ze tak samo jak w Abyaneh, niektore zabudowania maja po kilkaset lat. Ze wzgledu na klimat domy budowano blisko siebie, tak ze teraz tworza kilometry labiryntu, w ktorym smialo mozna sie zagubic, bo wszystko dookola wyglada dokladnie tak samo. Spacerujac pomiedzy nimi czulam sie jak w czasach biblijnych, bo to chyba tak musialo wygladac.
Mimo architektonicznego uroku, Jazd nie wywarl na nas dobrego "ludzkiego" wrazenia. Temperatura siegala do 42 st, a wszystkie kobiety okutane byly w czadory. Brakowalo teheranskiego czy isfahanskiego poczucia minimalnej wolnosci. I patrzyly sie na mnie zlym wzrokiem, co najmniej, jakbym szla rozebrana. W zwiazku z lekkim poczuciem niepewnosci zrerzygnowalismy ze spaceru uliczkami w godzinach popoludniowo - wieczornych i wstalismy nastepnego dnia o 6.00, aby w spokoju wyjsc na miasto, przed tlumami.
Oprocz samej zabudowy starego miasta poogladalismy wszytskie napotkane meczety, pytajac sie grzecznie zawczasu, zy mozemy. Najbardziej spodobal sie nam meczet Amir Chakhmaq, przy ktorym spalismy (hostel o tej samej nazwie. Bardzo tani. Jaka cena, takie warunki). Zwiedzilismy z zewnatrz switynie 12 imamow, niestety byla zamknieta. Jest najstarszym budynkiem w miescie - liczy sobie ponad 700 lat. Na sniadanie poszlismy do tradycyjnego i ekskluzywnego hotelu, gdzie obsluga, zapytana czy nikomu nie bedzie przeszkadzal nasz posilek, w koncu trwa miesiac postu, prawie nas wysmiala:) Ale sniadanie bylo pyszne:)). Widzielismy zabytkowe zbiorniki na wode (ciekawa jestem, czy sa tak samo bogate w srodku jak Cysterna w Stambule), a przede wszystkim ogladnelismy badgiry, tzw "lapacze wiatru", starozytna forme klimatyzacji. Maja forme waskich wiez, wystajacych duzo ponad dachy domow i ich zadaniem jest "lapanie" wiatru i wprowadzanie go do wnetrza budynkow.
Jazd jest takze najwiekszym skupiskiem zoroastrian w Iranie. Przed najazdem Arabow byla to "oficjalna" religia na terytorium obecnego Iranu. Jej wyznawcy czcza 4 zywioly, najwazniejszym z nich jest ogien. Poszlismy wiec do siwatyni ognia. Nie mozna go zanieczyscic nawet oddechem, wiec pali sie za gruba szyba. Podobno ten, ktory widzielismy pali sie nieprzerwanie od 1500 lat, w obecnym miejscu od 70. Skoro jestesmy przy religiach, to chcialabym dodac, ze na terytorium Iranu zyja takze chrzescijanie i zydzi. W Iranie wszyscy maja zapewniona swobodne wyznania, o ile urodzili sie chrzescijanami i zydami, gdyby chcieli zmienic islam na inna religie, grozilaby im kara smierci. Przez powieszenie. W kazdym i zydzi, i chrzescijanie maja prawo do posiadania alkoholu i uzywania go podczas celebrowania swoich swiat. Ale ale - jesli przylapia cie pijanego na ulicy, kara wyosi 80 batow. Ten kraj ciagle mnie zaskakuje.
chcac dostosowac sie do teoretycznych zwyczajow, kolacje jedlismy po 5 spiewie muezina, gdy zapadl zmrok 9kolo 20.20, szybko robi sie ciemno). Codziennie, czyli cale 2 razy, chodzilismy niestety do emrykanskiej knajpki kolo hostelu. Jej minusem bylo menu, zas plusem bliskie usytuowanie (niczwgo innego blisko nie bylo) oraz mozliwosco pozywania posiku na dachu, z pieknym widokiem na imponujacy meczet Amir Chakhmaq. Widok ten plus cieply wiatr wiejacy od pustyni sprawialy, ze chyba to miejsce najbardziej bedzie nam sie kojarzyc z Iranem.
Lukaszu, spiesze takze odpowiedziec na Twoje pytanie - tak, w nasza niedziele oni maja wtorek:) poza tym ich Nowy Rok zaczyna sie w marcu, obecnie maja rok 1392, oficjalna waluta jest rial,ale ceny podaja w tomanach (obcinaja jedno zero). To naprawde fascynujacy kraj:)