Po poprzednim poście postanowiliśmy udać się pozwiedzać miasto. Kulturalnie sprawdziliśmy rozkład jazdy tramwajów, kupiliśmy bilety i ruszyliśmy. Dobrze, że mieliśmy bilety, gdyż była kontrola, ale wszystko poszło sprawnie i bez problemów. Trochę sie zdziwiliśmy, że w stolicy kraju członkowskiego UE jeżdżą tak stare tramwaje, jak we Lwowie, czyli cud, że się w ogóle poruszają, ale odwiozły nas do centrum. Przeszyliśmy sie główną, wg mapy, arteria miasta, ul. Cara Oswobodziciela, zwiedziliśmy kilka starych cerkwi, w tym jedną z 4 w., ale ogólnie miasta robi raczej siermiężne wrażenie. Niby wszystko ładne i zadbane, ALE.... do tego nie mogliśmy znaleźć ani jednej knajpki prócz McDonaldsa po drodze, więc koło 15.00 postanowiliśmy pojechać na lotnisko. I tutaj spotkała nas pierwsza bardzo niemiła niespodzianka. Po przybyciu na terminal 1okazało się, że nie możemy wejść do środka, bo wpuszczają na 2 godziny przed odlotem (a lot miał być 19.25). Trochę się pokłóciliśmy, ale na nic się zdało, tym bardziej, że kilkoro nastolatków z Hiszpanii weszło na lotnisko, następnie na chwilę wyszli przed wejście, a bagaże zostawili w środku i ich też nie chcieli wpuścić. Ja byłam coraz bardziej głodna, więc autobusem wróciliśmy do pobliskiego centrum handlowego na obiad. Wracając była kolejna kontrola biletów i tym razem pan konduktor oświecił nas, że musimy zapłacić za bagaż - mandat. Na nic się zdało tłumaczenie, że przecież juz jechaliśmy i wszystko było OK, rozmawialiśmy z poprzednimi kanarami i nie mieli zastrzeżeń. 50 zł jesteśmy stratni. Dobrze, że tylko tyle, bo porównując mandaty w Polsce, to taniej byłoby kupić bilet na bezpośredni lot do Polski. Na lotnisku okazało się, że jeśli jest inna zmiana, to wpuszczają i na 3 godziny wcześniej, jak pasażerkę obok. Na moje pytanie, czemu nas nie wpuszczono, koleś tylko wzruszył ramionami. A, język powszechny w użyciu na międzynarodowym lotnisku - rosyjski. Lotnisko samo w sobie okrutne,w strefie przed kontrolą nie ma żadnej kafejki, baru, czegokolwiek, żeby zjeść czy się napić. Jedyne co mają to Internet. A, i dwa sklepy wolnocłowe. Niech ktoś spróbuje ponarzekać na stary terminal w Gdańsku! Żeby było jeszcze weselej, to nasz samolot póki co jest opóźniony o 2 h, ale nic więcej nie wiadomo, a sama informacje uzyskaliśmy nadając bagaż, bo na tablicach informacyjnych informacji oczywiście brak. Wyjątkowo nieprzyjazne lotnisko, wydawało mi sie, że Kijów- Żuliany nie jest zbyt przystosowane, ale tutaj jest znacznie gorzej;/