zaczynam od poczatku- w Przemyslu zaczely sie problemy. Prawie dostalysmy mandat za przechodzenie przez tory w niedozwolonym miejscu (nie widzialam tej cholernek tabliczki!!!!), ale jak Pan uslyszal, ze chcemy dojechac do Wladywostoku to machnal reka:) podroz do Lwowa bez problemowo, bilety do Moskwy tez byly na nastepny dzien. pozostal tylko problem noclegu. na szczescie znalazl sie mily pan stanislaw (nomen omen?:)) ktory nas zabral do siebie za bardzo przyzwoite pieniadze (25 zl), a do tego mieszkal w samym centrum. W mieszkaniu okazalao sie ze w pokoju obok mieszka grupa absolwentow medycyny z Gdanska, a poznym wieczorem dobili do nas geografowie z Wroclawia. Ale nawet za duzo nie pilismy, bo rwaz z Paula musialysmy wstac o 5.30 zeby zdazyc na pociag do Moskwy.
Jechalysmy oczywiscie placakarta- taniej:) kolo nas mial miejsce uroczy student prawa ze Lwowa (szkoda ze w Kijowie okazalo sie ze jest zajety:)) a "przedzial" za nami - niestety- pan, ktory mial widac wielkie kompleksy jesli chodzi o Polske, bo caly wieczor chodzil i spiewal "jeszcze polska nie zginela, ale zginac musi, jeszcze bedzie rusinowi polak czyscil buty" bez komentarza.
podroz plynela nam spokojnie poprzez senny krajobraz ukrainy, do czasu az zainteresowala sie nami grupa mlodych ukraincow i postanowili nas ugoscic "czym chata bogata". bylo wino, lody (Magda- kupione;p) szynka domowej roboty itp. byolo calkiem milo,dopoki jedern z nich nie oswiadczyl wszystkim ludziom, ze zamierza sie ze mna ozenic;/ ja nie wiem jak to dziala- w gdansku nikt mnie nawet na randki nie zaprasza a tu od razu slub! na szcescie dosyc szybko udalo sie splawic tych amatorow kwasnych jablek i spokojnie moglysmy pokonwersowac z o niebo ciekawszym Lwowianinem.
granica jak granica, dosyc szybko, celnicy jak zwykle malo uprzejmi, ale dalysmy rade:) i o 9.10 czasu moskiewskiego dotarlysmy do stolicy mocarstwa rosyjskiego.
pierwsze wrazenie - jak to na wschodzie, brud smrod i ubostwo. ale plac czerwony jest oszlalamiajacy, choc niestety chyba bedzie na dniach jakis koincert bo caly pozastawiany barierkami, itp.; sobor Wasyla Blogoslawionego-przepiekny. A na koniec poszlysmy do muzeum narodowego, ktore podbilo moje serce:
1- kolekcja kisazek o mikolaju II w kisiegarni
2- koleckja ikon
3- wystawa dawnych dworskich szat.
mile zaskoczenie-wszedzie honoruja karty Euro