pierwsza opcja (Marty i moją) na spedzenie dlugiego weekendu majowego był wyjazd autostopem do Chorwacji, na zawody autostopowe. Niestety nieszczęścia chodza po ludziach i podczas Dni Kultury Kaukaskiej upadlam i zbiłam kolano. Tragedia - miesiac w stabilizatorze. W związku z tym nasze plany uległy zmianie i przyjechałyśmy do Hajnówki odwiedzić moja koleżankę. Zwiedzanie rozpoczeło się od odwiedzenia wszystkich hajnowskich knajpek:) a potem Kaska zabrała nas do rodziców, pod sama granicę białoruską. Najbardziej fascynujący jest język jakim porozumiewają się tamtejsi ludzie - cos pomiedzy białoruskim a polskim. oni to nazywają mówieniem "po naszomu". A wieczorem szykuje się dobra impreza:)