Geoblog.pl    bianc    Podróże    Turcja 2012    wreszcie nad morzem!
Zwiń mapę
2012
21
lip

wreszcie nad morzem!

 
Turcja
Turcja, Kaş
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2562 km
 
Tak jak wczorajszy dzień nauczył nas pokory wobec autostopu, tak ten wynagrodził nam wszystkie trudy. Rano udało mi się zwlec męża godzinie 6.00, aby po szybkim prysznicu zjeść wspólnie śniadanie na plaży. Godziny między 5 a 7 rano są jedynymi, podczas których jest chłodno i przyjemnie. Mając także na uwadze nienajlepsze doświadczenia z kierowców w miejscowościach kurortowych, chcieliśmy wyjechać dolmuszem z Didymy i na głównej drodze szukać szczęścia. Dzisiaj padł także nasz rekord - przejechaliśmy ok 350 km! Trasa przebiegała następująco: Didyma - Milas - Yatagan - Mugla - Ortaca - Fethiye - Kas. Pierwszym naszym kierowcą był starszy Turek, obecnie rozwożący paliwo Shella, który mimo podwiezienia nas 7 km, zaprosił nas na czaj do przydrożnej kafejki.
Pan mieszkał 30 lat w Niemczech, więc spokojnie sobie pokonwersował z Marcinem. Ja też trochę mówiłam, ale nie wiele. Moje naczelne zdanie to "kocham tureckie jedzenie, szczególnie belik ekmek (chleb z rybą) i iskender kebab". Nie spotkaliśmy jeszcze nikogo, kto by się nie uśmiechnął na te słowa:) Później jechaliśmy z małomównym tirowcem, który był pierwszym przestrzegającym ramadanu muzułmaninem. N może prócz palenia papierosów. Ja zamiast fajek wybrałabym picie wody, no ale wedle gustu. Odcinek Yatagan - Mugla przemierzyliśmy z bardziej gadatliwym, niestety zupełnie nie-anglojęzycznym, Turkiem. Mimo pewnych problemów z komunikacją chyba przypadliśmy mu do gustu, gdyż podarował nam ayran (Marcin zaczął w nim smakować). Kolejny "stop" - marzenie. Para w średnim wieku z 12-letnia córką, wszyscy rewelacyjnie mówiący po angielsku. Rano wyjechali ze Stambułu, zmierzali do Dalyanu. Świetnie się z nim rozmawiało. On pracuje w HSBC, ona w równie dobrej firmie, mała w prywatnej szkole - stąd ten zaskakująco dobry jak na 12-latkę angielski. Bardzo przyjemnie minęła z nim podróż. Narzekali, że obecny rząd zmierza coraz bardziej na prawo... I ostatni kierowca przed "przerwą" w Fethiye - młody kierowca, też chyba nas polubił, bo kupił nam zimna wodę do picia (fakt, upał dochodził dzisiaj do 37 stopni). W Fethiye zrobiliśmy sobie postój i udaliśmy się do Oludeniz - przepięknej plaży zachwalanej w przewodniku z powodu wspaniałej laguny. Laguny nie znaleźliśmy, ale przyroda rzeczywiście wspaniała, jak z folderów reklamowych. Wskoczyliśmy szybko do wody, pierwszy raz kąpałam się w tak lazurowym morzu, nawet na Bałkanach kolor był inny i woda zimniejsza. Było wspaniale... przez godzinkę, półtorej. Później zaczęło nam się trochę nudzić pluskanie i doszliśmy do wniosku, że to może być powód dla którego nie jeździmy na zorganizowane wycieczki nad morzem. Ruszyliśmy dalej. Po początkowych trudnościach z wyjazdem z miasta, wydostaliśmy się na główną drogę na Antalyę przez Kas. I znowu dopisało nam niewiarygodne szczęście - pierwszy samochód, ktry się zatrzymał jechał wprost do Kas. Kierowcą okazał się kapitan statków wycieczkowych, które pływają po wodach południowej Turcji i czasem do Grecji. Standardowo (jak na Turcję) kupił nam wodę i colę. Było bardzo sympatycznie, tylko pan szalał na zakrętach, a mi robiło się coraz bardziej niedobrze. Na szczęście szybko dotarliśmy do Kas, wysiedliśmy na motocampingu (30 TRY) i mogłam wreszcie uzupełnić te zapiski:) dobranoc!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
bianc
Bianca Sadowska
zwiedziła 6.5% świata (13 państw)
Zasoby: 120 wpisów120 84 komentarze84 35 zdjęć35 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
29.06.2018 - 29.06.2018
 
 
29.06.2013 - 18.07.2013
 
 
15.07.2012 - 29.07.2012