Nasza koleżanka Aneczka znalazła nam niedrogi nocleg za jedyne 25 zł w uroczej miejscowości o nazwie Sumowo. Miało być prosto: jadąc od Sejn mijamy policję, mleczarnie, potem skręcamy na prawo i jeszcze raz na prawo i jesteśmy. Rzeczywistość okazała się nieco bardziej skomplikowana. Jednak za czwartym telefonem do pani udało nam się dotrzeć. Polecamy miejsce: www.sumowo.com.pl czysto, tanio, ładnie. Żyć nie umierać. Szkoda tylko, że w środku nocy, tzn. ok 8.00 ruszyliśmy na Litwę.
Odległość Sejny - Wilno to ok. 180 km. Niestety ogrnaiczenia na drodze są straszne, a policjanci nieugięci, więc jechalismy w porywach do 90 km/h. Nuuuuuda, biedny Łukasz prawie zasypiał za kierownicą.
W Wilnie była chyba 3 czy 4 raz, więc nie będę się rozpisywać co widzieliśmy. Krótko i zwięźle: kto był ten wie, a kto nie był niech żałuje, bo jest piękne.
Wieczorem chcieliśmy pójść na gokarty, bo miała byc promocja, ale nie było, więc odpuściliśmy sobie; Łukasz z bliżej nienzanych przyczyn zafacynował się wieżą TV i chciał na niej szczytować, ale też się nie zdecydowalismy i wieczór zakończylismy jak typowi Polacy: na zakupach w hipermarkecie. Kupiliśmy m.in. slodycze w tym batony o dźwięcznej nazwie "Pupa", niedobre wino, pomarańcze. Jednak ze zmęczenia nie posiedzieliśmy długo: 23 i lulu:)
No i wciąż jest nam wesoło.